28 czerwca 2003 roku. Piękne, bezchmurne niebo od rana. Godzina 16.00 – stajemy razem z Misiolkiem w drzwiach kościoła pw. Michała Archanioła. Organista ze skrzypaczką grają Canon Pachelbela. Wszyscy w kościele wstają. Nie mogę powstrzymać łez wzruszenia.
-O rany, oni wszyscy wstają dla nas – mówię Misiolkowi. I ruszamy w naszą wspólną drogę. Drogę, którą wspólnie przemierzamy już 10 lat.
To był idealny dzień – nic nie było w stanie zepsuć mojego humoru – ani jakieś dogaduszki, powiedziane przez kogoś bez zastanowienia, ani to, że DJ zapomniał płyty z naszym pierwszym tańcem i tańczyliśmy do innego walca. Było tak idealnie, że tydzień po ślubie płakałam mojemu, już wtedy mężowi w piżamę, że ja chcę ślubu, takiego ślubu – jeszcze raz. Ale tylko z nim…
Pamiętam pierwszy pocałunek, jeszcze przed księdzem, tuż po złożeniu przysięgi. I jak obrączka nie mogła wejść na moją rękę, a ksiądz (niemal do mikrofonu) powiedział Misiolkowi: „Przekręć to wejdzie”. I cudne wykonanie Ave Marii – jedyny moment podczas ślubu, kiedy popłynęły mi łzy, bo tak to gęba śmiała się przez cały dzień.
I nie wiem, kiedy te 10 lat minęło.
Wiem, kupiliśmy mieszkanie.
Dwa lata remontu.
Potem urodził się Księciunio, przechodziliśmy ciężki okres wraz z jego chorobą skóry i ciężką alergią.
I pierwszy wspólny wyjazd na wakacje – już w powiększonym składzie.
I pierwszy od urodzenia Księciunia – wyjazd na parę dni na wakacje bez niego – do Helsinek.
I potem narodziny Łobuza.
Poczucie, że jesteśmy już wszyscy w tej rodzinie.
Kolejne wymiany samochodów, zapisy dzieci do żłobka, przedszkola, szkoły…
I tych kilka trudnych chwil, kiedy myślałam, że nie będzie więcej już „NAS”. Ale jednak daliśmy radę – otworzyliśmy się na siebie, bo przecież nasza miłość jest ważniejsza od różnicy zdań.
A i tak mogę powiedzieć, że jak do tej pory los nas oszczędzał (tfu, na psa urok!!!). Nie było w naszym wspólnym życiu tragedii, nieszczęścia, katastrof.
I dziękuję Ci mój Misiolku, że jesteś przy mnie.
A tu obiecana tegoroczna sesja z Fot-Art-em 🙂 Trochę zaszaleliśmy, a co – na 10-tą rocznicę można 😉